Pomysł na wyjazd do Tel Awiwu zrodził się w mojej głowie jeszcze w mroźnym marcu tego roku – założenia dla wyprawy były proste : wyruszyć w jakieś ciepłe i urokliwe miejsce najlepiej z dostępem do morza. Niskie ceny biletów (poniżej 400 zł za osobę) oraz możliwość wylotu z lotniska w Lublinie a co za tym idzie szybkiego wypadu na weekend dopełniły tylko formalności. W wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności (bilety kupowaliśmy oddzielnie) udało nam się zebrać całkiem pokaźną grupkę 5 osobową znajomych. Lot na trasie z Lublina do Tel Awiwu pomimo braku snu lot upłynął nam w doskonałych humorach – o nasz komfort dbał przemiły personel pokładowy LOTu, który przez cały rejs zabawiał nas rozmową. Z okazji wyjazdu i po obietnicy spisania relacji z niego otrzymaliśmy nawet okolicznościowy dyplom :). Pokład Boeinga 737-800 naszego narodowego przewoźnika był wypełniony pasażerami w połowie.
Po przylocie udaliśmy się do kontroli paszportowej o której tak dużo słyszeliśmy przed wylotem. Pytania o cel wyjazdu oraz zakwaterowanie oczywiście padły jednak nie stanowiły one jakiejś dużej uciążliwości, warto wiedzieć iż jest to standardowa procedura dla wszystkich podróżnych w kraju o tak zaostrzonych środkach bezpieczeństwa jak Izrael. Obsługująca nas pani wywodząca się jak sądzę po ciemnym kolorze skóry z Etiopii (przedstawicielka Felaszów) była bardzo miła i mi osobiście kazała uważać … na mający panować w ten weekend ogromny upał :). Rzeczywiście zaraz po wyjściu z terenu lotniska uderzyła nas fala gorącego powietrza, do Tel Awiwu udaliśmy się szybkim, klimatyzowanym pociągiem (odjazd z peronu numer 2) – bilety zakupiliśmy w automacie płacąc kartą około 16 szekli (około 16 PLN). Do miasta możecie dostać się również taksówką (cena około 160 szekli) oraz autobusem miejskim (uwaga płatność za bilet gotówką u kierowcy). Będąc już na mieście wymiany gotówki dokonywaliśmy wypłacając szekle bezpośrednie z bankomatu korzystając z rachunku karty kredytowej – w tym przypadku pamiętajcie, iż większość banków pobiera jednorazową opłatę manipulacyjną za wypłatę gotówki w bankomacie więc lepiej na raz wypłacać większą ilość gotówki niż wypłacać wiele razy mniejsze kwoty.
Nasz apartament mieścił się historycznej portowej części Tel Awiwu zwanej Jafą – wynajęty został poprzez stronę booking a należał do sieci Sweet inn. Ta część miasta zamieszkiwana jest głównie przez mniejszość arabską a okolica posiada swój własny niepowtarzalny i urokliwy klimat. Wiele ze znajdujących się na jej terenie budynków posiada kilkusetletnią historię – widać to doskonale po nadszarpniętych zębem czasu elewacjach. Chodzenie po uliczkach starej Jafy jest wspaniałym przeżyciem znajdziecie tutaj pchli targ oraz wiele restauracyjek z tradycyjną kuchnią arabską. Ze wzgórza Jafy rozpościera się przepiękny widok na panoramę nowoczesnego Tel Awiwu z wieżowcami w tle. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż ceny najmu w Starej części Tel Awiwu były zdecydowanie niższe od tych w jego centrum z kolei z cenami żywności jest na odwrót.
Na terenie Jafy znajduje się pchli targ o którym wspominałem wcześniej – znajdziecie na nim zarówno przedmioty używane jak i rękodzieła – głównie biżuterię. Fantastycznie prezentują się ręcznie tkane dywany – lista dostępnych produktów jest naprawdę długa od pamiątek do kosmetyków z Morza Martwego. Przy zakupach koniecznie pamiętajcie się o targowaniu :).
Krajobraz centrum Tel Awiwu przypomina krajobraz metropolii z drapaczami chmur – miasto nie bez powodu zwane też jest Nowym Jorkiem Bliskiego Wschodu. Wzdłuż morza rozciąga się bulwar na którym dzień i noc tętni życie – co chwila mijają nas bezszelestnie z dużą prędkością rowery elektryczne.
Tel Awiw może poszczycić się wieloma kilometrami pięknych piaszczystych plaż – co oczywiste przyciągają one rzesze spragnionych kąpieli zarówno w wodzie jak i słonecznych. Przy okazji wizyty na plaży warto zawczasu rozejrzeć się za zacienionym miejscem – na części plaż znajdziecie wiaty pod którymi możecie schronić przed słońcem bądź wypożyczalnie leżaków i parasoli. Jeśli macie ochotę na bardziej aktywny wypoczynek oprócz pływania w gorącej jak zupa wodzie możecie spróbować gry w matkota, który uważany jest za narodowy izraelski sport a polega na uderzaniu twardymi plażowymi paletkami miękkiej gumowej piłeczki. Dla spragnionych innych i nowych wrażeń gorąco polecam surfing, który daje niesamowite wrażenie wolności i wielką frajdę. Od siebie polecam szkołę surfingu Aloha, która mieści się na ulicy Yonatan Ratosh w Yafie dosłownie kilka minut od plaży (koszt godziny lekcji to 180 szekli).
Ceny w Tel Awiwie nie należą do najniższych i łatwo może się okazać, iż kilkudniowy wyjazd do Izraela mocno obciąży naszą kieszeń – miasto jest jednym z najbogatszych w Izraelu, dodatkowo walory turystyczne i nadmorskie działają na naszą niekorzyść.
Przyjmując kurs złotówki do szekla na poziomie około 1 do 1 wyliczymy, że butelka wody 1,5 L kosztuje około 10 złotych, piwo w sklepie około 16 złotych, kebab shoarma w picie 35 (indyk) 38 (jagnięcina). Taki poziom cen nie powinien nikogo dziwić wiedząc, iż średnia pensja w Izraelu wynosi około 10 000 szekli (to jest równowartość blisko 10 tysięcy złotych polskich). Sposobów na oszczędności można szukać przewożąc trochę jedzenia z Polski, na miejscu polecam stołowanie się w tanich restauracjach w centrum miasta (Bulwar Rothschilda), gdzie ceny są niższe od tych na starym mieście. Jeśli chodzi o zakupy artykułów spożywczych to polecam ich robienie w sieci całodobowych supermarketów am pm. Bardzo drogie są również połączenie telefoniczne z i do Polski – minuta połączenia kosztuje 8 złotych. Na szczęście darmowy dostęp do sieci w mieście jest powszechny stąd też nie powinniście mieć problemów z komunikacją. W przypadku chęci wypożyczenia samochodu radzę udać się do centrum miasta niż wypożyczać bezpośrednio na lotnisku co również okaże się korzystne cenowo.
Największy bazar w Tel Awiwie – Carmel zlokalizowany jest w centrum miasta, czynny jest w godzinach od 7 do 17. Znajdziecie na nim naprawdę wszystko od owoców, chałwy, pamiątek, ubrań, knajpek ze świetnych jedzeniem. W uliczce równoległej do bazaru swoje stragany rozkładają artyści, których wyroby prezentują naprawdę wysoki kunszt. Warto wiedzieć, iż na godzinę przed zamknięciem targowiska sklepikarze masowo obniżają ceny więc prostym sposobem możecie zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy w atrakcyjnej cenie.
Na wieczorny spacer wybraliśmy się na znajdujący się w centrum miasta Bulwar Rothschilda co okazało się strzałem w dziesiątkę. Ulica w nocy tętni życiem – uliczni grajkowie i piosenkarze prezentują swoje umiejętności zarówno turystom jak i mieszkańcom. Na bulwarze znajduje się wiele restauracji ze smaczną i niedrogą kuchnią – my ostatecznie wylądowaliśmy w restauracji wietnamskiej Vong, którą możemy gorąco polecić.
Jedzenie w Izraelu to prawdziwa uczta i miks kuchni arabskiej oraz żydowskiej, która reprezentuje smaki z całego świata. W Jafie koniecznie musicie spróbować specjalności kuchni arabskiej – popularny kebab serwowany jest w lokalach na każdym rogu. Jego smak jest jednak wyjątkowy między innymi dzięki temu, iż podawany jest w chlebkach laffa. Gorąco polecam również mięso jagnięce z grilla w postaci szaszłyka, shakshuki (jajka w duszonych pomidorach i papryce) oraz humus. Dla kulinarnych smakoszy obowiązkowym punktem będzie wyjście do portu w którym można spróbować doskonałych ryb i dań z owocami morza. Miejcie jednak na uwadze fakt, iż ceny w tych ostatnich miejscach są bardzo wysokie. Kolejnym miejscem wartym odwiedzenia jest wcześniej wspomniany Bulwar Rothschilda gdzie znajdziecie wiele klimatycznych i bardzo korzystnych cenowo knajpek.
Mieszkańcy Tel Awiwu to przede wszystkim ludzie młodzi, na ulicach nie widać zaś zaś wielu chasydów (ortodoksyjnych żydów). Nie powinno więc nikogo dziwić, iż szabat (judaistyczne święto od zmierzchu w piątek, do zmierzchu w sobotę) nie jest tutaj specjalnie przestrzegane. Proszę jednak pamiętać, iż w tym terminie nie kursuje komunikacja miejsca oraz nieczynne są duże sklepy – mniejsze sklepiki oraz knajpy działają bez przerwy. To co na pierwszy rzut oka było dla mnie dużym zaskoczeniem był widok młodych ludzi pełniących służbę wojskową w mundurach i z karabinami przy boku. Warto wiedzieć, iż służba wojskowa w Izraelu jest obowiązkowa i wynosi 3 lata dla mężczyzn a 2 lata dla kobiet. W Izraelu na ulicach bardzo często słychać język rosyjski a to za sprawą bardzo licznej emigracji z Rosji, znajomość języka angielskiego jest jednak powszechna i nie powinniście mieć żadnych problemów z komunikacją w tym języku.
Mieszkańcy są generalnie bardzo przyjaźni turystom i bardzo chętnie wdają się z nimi w rozmowy, wielu z nich posiada przodków pochodzących z Polski więc tematów do pogawędek jest sporo. Nie najlepiej wspominamy jedynie zachowanie obsługi w części restauracji w których obsługa dosyć nachalnie przypominała o”obowiązku” dania napiwku (grecka restauracja Parakalo)bądź narzekała na jego wysokość twierdząc, iż zwyczajowo wynosi on 12 % (restauracja Fisherman’s w porcie).
W drodze powrotnej do Lublina w samolocie korzystając z sąsiedztwa sporej chasydzkiej rodziny postanowiłem również dowiedzieć się o cel ich wizyty w Lublinie – Zamierzali spędzić 2 dni w naszym mieście a później udać się do Leżajska. Mimo ich ekscentrycznego zachowania (byli dosyć głośni oraz podekscytowani chyba pierwszym w ich życiu lotem) rozmowę wspominam bardzo miło a ilość pytań jakie zadawali dotyczących Polski była bardzo duża.
Beztroskie chwile w Tel Awiwie skończyły się bardzo szybko, doskonale zdaje sobie sprawę, iż warunki jakie zastaliśmy w najbardziej nowoczesnym i najmłodszym mieście Izraela są zgoła odmienne od tych panujących w pozostałych częściach kraju, jeśli jednak nadarzy się kolejna okazja z wielką chęcią ponownie wybiorę się do Izraela żeby odwiedzić między innymi Jerozolimę oraz Morze Martwe.
Na lotnisko do terminala numer 3 udaliśmy się wynajętą taksówką – koszt mini vana (5 osób) wyniósł 250 szekli. Na miejscu tym razem ilość oraz dokładność kontroli wzrosła 3 krotnie, pierwsza dokonana jeszcze przed check in to standardowy zestaw pytań : jaki był cel wizyty, czy sam pakowałem walizkę oraz pytania o wizy w paszporcie do Egiptu i Turcji (jaki był charakter tych wyjazdów oraz z kim podczas nich byłem). Na pytanie o znajomości w Turcji odpowiedziałem zgodnie z prawdą twierdząco (kontrahenci firmowi) co jak się miało później okazać miało swoje konsekwencje :). Przy przepuszczaniu do odprawy na paszport z każdego pasażerów naklejana jest nalepka z numerem i kodem kreskowym (dopiero później zorientowałem się, iż moja nalepka różniła się delikatnie od moich towarzyszy – na końcu numeru porządkowego znajdowała się gwiazdka).
Po przejściu do kontroli bezpieczeństwa po okazaniu paszportu natychmiastowo zostałem przeniesiony do zamkniętej kolejki z zaostrzoną kontrolą (wielokrotne testy bagażu i elementów garderoby na obecność narkotyków i materiałów wybuchowych). Trwało to dłużej jednak było wykonane w pełni profesjonalnie i grzecznie. W “specjalnej” kolejce nie byłem sam a wszyscy moi nowi towarzysze wygląda podobnie do mnie (typowi turyści) więc nie poczułem się z tego powodu specjalnie urażony :). Samo przejście kontroli paszportowej trwało już kilkanaście sekund przy maszynie z paszportem biometrycznym. Na koniec czekały mnie drobne zakupy w strefie wolnocłowej – ograniczyłem je jednak do minimum gdyż ceny były bardzo wysokie a do tego w dolarach.
Wystartowaliśmy z lekkim opóźnieniem jednak tym razem samolot był praktycznie pełny – na pokładzie oprócz języka polskiego można było usłyszeć hebrajski, rosyjski i ukraiński. Podróż przebiegła bez żadnych zakłóceń jednak kolejka do odprawy paszportowej w części przylotów na terenie naszego lotniska była tak duża, iż cześć podróżnych musiała na nią oczekiwać na dworze.
Zapraszam do obejrzenia krótkiej relacji video oraz bogatej galerii zdjęć z wyprawy :
[…] Relacja z wycieczki do Tel Awiwu […]
[…] Relacja z wycieczki do Tel Awiwu […]